Spacer w lesie
Witam,
w ostatnim poście zapowiedziałem, że zrobię relację z grzybobrania. Grzybobranie było (nawet bardzo udane) ale relacji nie ma. Powód: słabe oświetlenie. Zdecydowałem, że nie będę robił zdjęć w słych warunkach świetlnych, czyli po prostu, gdy jest szaro, buro i nieco ponuro. Niejako w zamian zamieszczam relację z ostatniego spaceru po lesie z małym Franiem.
Uzbrojeni w aparat fotograficzny, chrupki i coś do picia dla maluszka wyruszyliśmy więc do lasku miejskiego, ogrodu botanicznego i minizoo na fotograficzne łowy. Moją uwagę jako pierwsza zwróciła roślina, której nazwę kiedyś nawet znałem, ale wyleciała mi z głowy. Pamiętam jedynie, że w dzieciństwie nazywaliśmy ją "pokrzywką".
Jako, że mieszkam na obrzeżu Zielonej Góry dotarcie do lasku miejskiego zabrało mi jedynie jakieś 15 minut. Określenie "las miejski" ma sens, bo jest to miejsce już bardzo zmienione przez człowieka. W wielu miejscach dominują rośliny inwazyjne, o których też już pisałem. Krzyżujące ścieżki dla rowerzystów i pieszych ciągną się całymi kilometrami. Są też ławeczki dla zmęczonych i co ważne śmietniki.
Wspomniałem już o roślinach inwazyjnych. Pierwsze zdjęcie od góry to młody dąb czerowny (młode pędy wyrastają z wyciętego pnia). Drugie zdjęcie to nawłoć. Ładna i miododajna roślinka, której wadą jest niestety wyjątkowa ekspansywność. Nawłoć bywa błednie nazywana "mimozą". I to o tej roślinie śpiewał Czesław Niemen w piosence "Mimozami jesień się zaczyna". Nazwy trzeciej rośliny nie znam, wiem że będąc chłopcem mówiliśmy na nią zbiorczo "rurki", co było związane z tym, że duże okazy mają pustą w środku łodygę, w której magazynuje się woda.
Pierwsze zdjęcie to nieznany mi grzyb, ale z całą pewnością nie kania (sowa). Drugi natomiast to z dużą dozą prawdopodobieństwa muchomor sromotnikowy (zdjęcie nie oddaje lekko zielonkawego koloru grzyba). W każdym razie kontakt z nimi lepiej ograniczyć do robienia zdjęć.
Pozdrawiam, w najbliższym czasie zaprezentuję dalszą część fotorelacji ze spaceru obejmującą ogród botaniczny i minizoo.
PS. Ostatnio udzielam się na forum blogowym. Przesyłam link do postu, który jest odpowiedzią i na moje pytanie, odwdzięczając się Htsz za odpowiedź.
http://forum.blogowicz.info/topics117/opis-w-wyszukiwarce-vt8142.htm
w ostatnim poście zapowiedziałem, że zrobię relację z grzybobrania. Grzybobranie było (nawet bardzo udane) ale relacji nie ma. Powód: słabe oświetlenie. Zdecydowałem, że nie będę robił zdjęć w słych warunkach świetlnych, czyli po prostu, gdy jest szaro, buro i nieco ponuro. Niejako w zamian zamieszczam relację z ostatniego spaceru po lesie z małym Franiem.
Uzbrojeni w aparat fotograficzny, chrupki i coś do picia dla maluszka wyruszyliśmy więc do lasku miejskiego, ogrodu botanicznego i minizoo na fotograficzne łowy. Moją uwagę jako pierwsza zwróciła roślina, której nazwę kiedyś nawet znałem, ale wyleciała mi z głowy. Pamiętam jedynie, że w dzieciństwie nazywaliśmy ją "pokrzywką".
Jako, że mieszkam na obrzeżu Zielonej Góry dotarcie do lasku miejskiego zabrało mi jedynie jakieś 15 minut. Określenie "las miejski" ma sens, bo jest to miejsce już bardzo zmienione przez człowieka. W wielu miejscach dominują rośliny inwazyjne, o których też już pisałem. Krzyżujące ścieżki dla rowerzystów i pieszych ciągną się całymi kilometrami. Są też ławeczki dla zmęczonych i co ważne śmietniki.
Wspomniałem już o roślinach inwazyjnych. Pierwsze zdjęcie od góry to młody dąb czerowny (młode pędy wyrastają z wyciętego pnia). Drugie zdjęcie to nawłoć. Ładna i miododajna roślinka, której wadą jest niestety wyjątkowa ekspansywność. Nawłoć bywa błednie nazywana "mimozą". I to o tej roślinie śpiewał Czesław Niemen w piosence "Mimozami jesień się zaczyna". Nazwy trzeciej rośliny nie znam, wiem że będąc chłopcem mówiliśmy na nią zbiorczo "rurki", co było związane z tym, że duże okazy mają pustą w środku łodygę, w której magazynuje się woda.
Grzyby trujące (trujaki, psie grzyby)
Na koniec chciałbym jeszcze pokazać zdjęcia grzybów niejadalnych ale lepszy trujak niż nic.Pierwsze zdjęcie to nieznany mi grzyb, ale z całą pewnością nie kania (sowa). Drugi natomiast to z dużą dozą prawdopodobieństwa muchomor sromotnikowy (zdjęcie nie oddaje lekko zielonkawego koloru grzyba). W każdym razie kontakt z nimi lepiej ograniczyć do robienia zdjęć.
Pozdrawiam, w najbliższym czasie zaprezentuję dalszą część fotorelacji ze spaceru obejmującą ogród botaniczny i minizoo.
PS. Ostatnio udzielam się na forum blogowym. Przesyłam link do postu, który jest odpowiedzią i na moje pytanie, odwdzięczając się Htsz za odpowiedź.
http://forum.blogowicz.info/topics117/opis-w-wyszukiwarce-vt8142.htm
Pierwsza "pokrzywka" to pewnie jasnota pupurowa. Biała jasnota przed kwitnieniem na prawdę bardzo przypomina pokrzywę. Natomiast pierwszy nieznany grzyb to czernidlak - młode osobniki są jadalne, starsze rozpływają się w całości go czarnej mazi. Jest jadalny, ale warunkowo - po zjedzeniu większej ilości przez trzy dni nie można pić alkoholu, bo może człowieka czekać kac gigant jakiego jeszcze nie miał.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki Kuba, botanik ze mnie kiepski, a że czernidlaka można jeść to tego bym się nie spodziewał w życiu. Ja mimo wszystko będę go unikał to za mało, po prostu nigdy nie zacznę go zbierać), mam pulę grzybów, co do których jestem pewny i zbieraniem ich się zajmuję, to kwestia nie tylko wiedzy, ale też pewnego instynktu.
UsuńSpacer po lesie to chyba jedna z najlepszych aktywności, przynajmniej dla mnie :-) W każdej porze roku las prezentuje się po prostu cudnie! Czernidlaka nieraz spotykałam, ale nie zbierałam nigdy, nie przekonuje mnie on :-) Za to uwielbiam zbierać jagody i inne mniejsze leśne owoce. Ostatnio nawet natrafiłam na tę http://maly-ogrodnik.pl/2015/04/20/jakie-krzewy-owocowe-warto-miec-w-ogrodzie/ stronkę i w swoim ogrodzie mam znacznie więcej krzewów owocowych, część lasu
OdpowiedzUsuńmam w swoim ogródku :)
Pozdrawiam ciepło,
IzBella :-)
Potwierdzam to czernidłak kołpakowaty..... co do kaca to po czernidłaku zwyczajnym.
OdpowiedzUsuń